Analiza fundamentalna Forex: 11-01-2012

Europa potrzebuje restrykcyjnej umowy fiskalnej.

Simon Smith i Michael Derks FxPro.

Sprawozdania dziennikarzy, którzy widzieli kopię projektu europejskiego traktatu stabilności budżetowej pozwalają sądzić, że porozumienie fiskalne będzie bardziej rygorystyczne i bardziej wiążące dla sygnatariuszy niż się spodziewano. Według Bloomberg, kraj będzie musiał liczyć się z sankcjami jeśli nie zdoła zredukować  stosunku zadłużenia publicznego do PKB o pięć punktów procentowych rocznie w przypadku kiedy ten współczynnik przekracza 60%. A to tylko dodatek do automatycznych kar dla tych, którym nie udało się osiągnąć deficytu budżetowego poniżej 3% PKB. Wydaje się, że do tych zapisów rękę przyłożyły Niemcy. Niedawno bawarscy partnerzy koalicyjni kanclerz Merkel żądali zautomatyzowania sankcji dla krajów naruszających wytyczne budżetowe, a  w przypadku powtarzających się naruszeń możliwość usunięcia takiego kraju ze wspólnoty. Zaledwie w zeszłym tygodniu Komisja Europejska udowodniła, jaką władzę posiada – po tym jak KE stwierdziła, że Belgia najprawdopodobniej nie osiągnie w tym roku zakładanego deficytu poniżej 3% PKB, nowy rząd Belgii został poinformowany o nałożeniu wysokich grzywien jeśli nie złoży nowego projektu budżetu. Europa desperacko potrzebuje restrykcyjnej umowy fiskalnej, a także pewnych reform strukturalnych stymulujących wzrost gospodarczy, o których w poniedziałek dyskutowali Merkel i Sarkozy. Inwestorzy nagrodzą Europę, jeśli udowodni, że w przeciwieństwie do poprzednich prób, teraz potrafi wprowadzić i egzekwować umowę fiskalną,

Włoska rozpacz. Jedyne słowa, jakimi można opisać sytuację to “naprawdę przerażająca”. Włoskie banki osłabione falą wypłat depozytów klientów detalicznych i całkowitą niemożnością pozyskania funduszy z rynku międzybankowego zwiększyły w zeszłym miesiącu wykorzystanie pożyczek z ECB do szokujących 210 miliardów euro (w listopadzie 57 miliardów). Końcem 2011 włoskie banki stanowiły prawie jedną czwartą płynności zapewnioną przez Europejski Bank Centralny. Niestety tylko bardzo mała część płynności została reinwestowana we włoskie obligacje i tak najpewniej zostanie, ponieważ rentowność (na przykład 10-letnich papierów) nadal pozostaje powyżej krytycznego poziomu 7%.  Piątkowa aukcja pięcioletnich włoskich obligacji rysuje się jako najważniejszy test dla papierów rządowych Włoch i z pewnością będzie bacznie obserwowana przez rynek forex. Podczas gdy banki są zmuszone do skorzystania z awaryjnych pożyczek ECB ceny ich akcji gwałtownie spadają. Akcje Unicredit zamknęły wczorajszą sesje na najniższym poziomie od wczesnych lat 80 – zaledwie w ciągu ostatnich czterech sesji straciły aż 45% w drugim kwartale 2007 akcje Unicredit osiągały cenę powyżej 40 euro, obecnie sa warte zaledwie 2,4! Ostatnia zniżka to wynik reakcji na bardzo dużą przecenę praw poboru. Dla zarządzających europejskimi bankami, którzy próbują pozyskać nowy kapitał aby spełnić wymagania  Europejskiego Organu Nadzoru Bankowego (EBA) dot. współczynnika wypłacalności reakcja rynków jest druzgocącą informacją,  która bez wątpienia zniweczy wszelkie plany pozyskania kapitału z rynków w najbliższej przyszłości. Wnioski są jeszcze bardziej bezlitosne niż wcześniej: banki będą zmuszone  przyspieszyć plany zredukowania ich bilansów, tym samym pogłębiając jeszcze wyniszczający Europę  kryzys kredytowy. Premier Mario Monti bez wątpienia śledzi na bieżąco rozwój sytuacji, ale możliwości Włoch są bardzo ograniczone piętrzącym się zadłużeniem kraju. Jedną z możliwości, jakie ma Monti jest zwrócenie się do EBA  o przedłużenie terminu spełnienia wymogu posiadania 9% kapitału. Nawet jeśli by się to udało, banki w innych krajach wystąpiłyby o takie samo odroczenie. Jednak odpowiedź rynków na zastosowanie takich środków może być równie dobrze negatywna. Włochy nadal balansują na cienkiej linie. Jeśli klienci detaliczni w dalszym ciągu będą opuszczać włoskie banki ( a szczerze mówiąc, czemu mieliby ryzykować i zostawiać w nich swoje pieniądze?) sytuacja przestanie być stabilna. Dla Włoch nie ma łatwych odpowiedzi  może być tylko ciężej.

Nieskuteczne luzowanie QE2 w Wielkiej Brytanii. Ostatnia runda skupu aktywów, która rozpoczęła się w październiku zeszłego roku  nie wywarła wielkiego wpływu, poza najbliższym otoczeniem rynku obligacji.  Na rynku akcji indeks FTSE All Shares wzrósł o prawie 10% w ciągu ostatnich trzech miesięcy, w tempie 3,1%, podobnym do tego podczas pierwszego luzowania (3,3%). Akcje brytyjskie nie wybijają się w nim jednak na pierwszy plan, a w porównaniu do DJ Stoxx 600 i S&P 500 były odpowiednio niższe o 1% i  „płaskie”  w okresie od ogłoszenia QE2  6 października 2011. Podobnie wygląda sytuacja w kosztach kredytów firmowych zarówno na rynku obligacji  stopnia inwestycyjnego jak i tych z wysoką rentownością.  Trzeba jednak zastrzec, że na obu rynkach pierwszy kwartał rozpoczął się znacznym  ożywieniem , więc bardzo prawdopodobne, że rentowność znacznie by wzrosła nawet bez QE. Jednak jeśli porównamy obligacje stopnia inwestycyjnego denominowane w euro i dolarze do brytyjskich to okaże się że te ostatnie osiągnęły gorsze wyniki, pomimo krótkiej zwyżki w pierwszych tygodniach QE2. Obraz sytuacji na rynkach uzupełnia zeszłotygodniowa ankieta dot. warunków  kredytowych przeprowadzona przez Bank of England. Wykazała ona, że koszty zaciągania kredytów (ustalane raczej przez banki niż rynek obligacji korporacyjnych) wzrosły i będą nadal rosnąć.  Podsumowując, przynajmniej do tej pory chociaż ilościowe poluzowanie podaży pomogło rynkowi obligacji i utrzymało na niskim poziomie koszty kredytów rządowych, jego wpływ na inne sektory jest ograniczony.

Analiza dostarczona i przetłumaczona przez FxPro. Pobierz raport w formacie pdf. Disclaimer.

Analiza fundamentalna Forex: 06-10-2011

Będą surowsze testy banków strefy euro.

Simon Smith i Michael Derks FxPro.

Jednogłośne opinie na temat konieczności pilnej rekapitalizacji banków częściej niż kiedykolwiek pojawiają się na liniach agencji informacyjnych i mediów. Politycy europejscy również wydają się  (poniewczasie) postrzegać to jako imperatyw- Financial Times poinformował wczoraj, że ministrowie finansów z UE szukają możliwości podjęcia skoordynowanej operacji dużej rekapitalizacji. Międzynarodowi liderzy tygodniami prosili europejskich decydentów o rozwiązanie problemu i wydaje się, że w końcu zaczynają osiągać cel.  Nawet Angela Merkel wydaje się popierać inicjatywę, wczoraj po raz pierwszy stwierdzając że EFSF mógłby być użyty do rekapitalizacji. Zwłaszcza obserwacje poczynione przez szefa działu europejskiego Antonio Borgesa wydają się wyjątkowo roztropne. Stwierdził on, że banki Unii Europejskiej mogą potrzebować do 200 mln euro świeżego kapitału, jest zadowolony, że europejscy liderzy pracują nad tym zagadnieniem i zasugerował, że powinny zostać powołane europejskie władze ustawodawcze, które zakończyłyby wzajemną zależność między bilansami banków i skarbu państwa. Pomijając kwestię czy rekapitalizacja banków będzie panaceum na chorobę trawiącą  Europę, jest jeszcze podstawowe pytanie- skąd wziąć pieniądze ?

Politycy mogą preferować sektor prywatny jako dostawcę finansów, ale przy olbrzymiej niepewności po obu stronach bilansu wielu dużych europejskich banków nie będzie to łatwym zadaniem, pomijając fakt, że koszt zapewnienia takiego kapitału już znacznie spadł. Inwestorzy prawdopodobnie będą potrzebowali bardziej konkretnych gwarancji zarówno w kwestii wyceny aktywów jak i stabilności funduszy zanim sięgną do kieszeni po więcej środków. EBC może pomóc w tej drugiej kwestii, ale pierwsza prawdopodobnie będzie wymagała wiarygodnych odpisów aktualizujących wartość dla długów peryferyjnych. Ten postęp jest bardzo korzystny. Jeśli sektor prywatny nie dołączy do inicjatywy, rządy będą trwać w niepewności, bo zorganizowanie odnowionego EFSF zajmuje więcej czasu niż się spodziewano. Dla wielu rządów które już w tej chwili są ciężko zadłużone i muszą zmierzyć się z ogromnymi wyzwaniami budżetowymi, włożenie więcej publicznych pieniędzy w dziurawe banki będzie bardzo trudne politycznie. Rekapitalizacja europejskich banków jest konieczna, ale nie wystarczy do zapewnienia stabilności strefie euro.

Rynek pracy USA nadal bez rewelacji, Biorąc pod uwagę wielką falę zwolnień  w Bank of America i w amerykańskiej armii 91 tysięczny wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym we wrześniu podany przez ADP Employer Service wydaje się być całkiem przyzwoity. We wcześniejszym miesiącu wzrost wyniósł  89 tysięcy. Wrześniowe dane sugerują, że rynek pracy nadal drepcze w miejscu. W sierpniu listy płac prywatnego sektora (według ankiety BLS) wzrosły tylko o 17 tysięcy. Osobno, Challenger podał, że  zwolnienia w porównaniu do tego samego okresu zeszłego roku wyniosły 212% czego 70% miało miejsce w Bank of America i armii. Może nie są to świetne wieści, ale jednocześnie nie znaczą, że gospodarka znów wpada w recesję.

Portugalia ma coś pozytywnego. Podstawowe założenie wielu inwestorów i traderów brzmi, że że kiedy Grecja splajtuje, Portugalia będzie następna w kolejce, Dla tych, którzy trwają przy tym poglądzie, to całkiem jasna sprawa: Portugalia ma zerowy wzrost gospodarczy, a stosunek zadłużenia rządu do PKB wyniesie zapewne 100% do końca roku. Jednak rząd ministra Coelho wprowadził surowy program oszczędności budżetowych aby spełnić warunki wymagane do otrzymania 78mln pakietu ratunkowego zapewnianego przez Unię Europejską. Portugalia prawdopodobnie pozostanie w recesji i zarówno w tym roku jak i w następnym, co będzie reakcją na wyższe podatki i ograniczone wydatki rządu. Interesujące jest, że inwestorzy mogą jeszcze przyspieszać postępy  w Lizbonie. We wrześniu, IMF twierdził, że Portugalia może w przyszłym roku osiągnąć nadwyżkę budżetową (z wyłączeniem odsetek) w wysokości 3% . Według Bloomberg, część inwestujących w siedmioletnie papiery z opcją wcześniejszego wykupu zdecydowali kontynuować inwestycję i nie żądać spłaty. Dla ministra Coelho to nagroda za jego wysiłki.

Analiza dostarczona i przetłumaczona przez FxPro. Pobierz raportw formacie pdf. Disclaimer.

Analiza fundamentalna: 30-09-2011

Piątek na kolejce górskiej.

Simon Smith i Michael Derks FxPro.

Jest piątek, a także ostatni dzień miesiąca i kwartału. Ponadto, kończy się najgorszy od trzech lat kwartał dla akcji, w którym światowy indeks MSCI zanotował prawie 18 % spadek, a S&P spadł o prawie 14 %. Do tej pory tydzień był względnie spokojny dla dolara, co widać też po indeksie dolarowym, który spadł jedynie odrobinę poniżej poniedziałkowego poziomu otwarcia. Zyski skumulowały się na europejskich giełdach- w przeciągu tygodnia EuroStoxx50 poszedł w górę o ponad 9 %, natomiast amerykańskie giełdy zanotowały tylko 1,5% wzrost. Jednak fakt, że amerykańskie akcje pozostają przytłumione pod koniec kwartału sugeruje, że managerowie tylko częściowo zbalansowali ponownie swoje portfele do poziomów benchmarkowych i być może wskazuje także na większą akceptację osłabienia globalnej gospodarki. Pomimo to, nie wykluczamy dzisiaj znaczących wahań rynku, ponieważ pozycje będą nadal korygowane.

Kiwi leci w dół. Dolar nowozelandzki jest niebezpiecznie blisko 6 miesięcznego rekordu najniższej ceny w stosunku do USD po obniżeniu wiarygodności kredytowej przez agencje S&P i Fitch. Rynek był względnie przygotowany na decyzję S&P ale pomimo tego utrata oceny AAA tej agencji jest znacząca i spowodowała wzrost rentowności obligacji rządowych. Podczas gdy Nowa Zelandia musi zmierzyć się z wewnętrznymi problemami, takimi jak skutki tegorocznego trzęsienia ziemi, obawy koncentrują się na stanie zewnętrznego dopływu funduszy i możliwości finansowania deficytu Nowej Zelandii, który obecnie wynosi 5% PKB, pieniędzmi zagranicznych inwestorów.

Dalsze dowody na osłabienie Chin. W Chinach jest kilka indeksów PMI, ale najnowszy wynik od HSBC pokazuje, że sektor produkcyjny traci trzeci miesiąc z kolei, we wrześniu notując 49,9. Wartość indeksu nie zmieniła się od sierpnia i sugeruje, że chociaż aktywność produkcyjna jest słabsza, to w żadnym wypadku gwałtownie nie spada. Pomijając sytuację w Europie, wiele lokalnych problemów wpływa negatywnie na nastroje. Przede wszystkim, chińscy politycy nadal z determinacją starają się powstrzymać inflację, sugerując że w najbliższym czasie nie można się spodziewać bardziej korzystnych stóp procentowych. Po drugie, kurs wymiany juana w stosunku do walut azjatyckich znacznie zyskał z powodu dużej zależności od zwyżkującego dolara. Po trzecie, ankieta przeprowadzona przez Bloomberg wykazała, że inwestorzy spodziewają się spowolnienia wzrostu gospodarczego Chin o około 5% w ciągu najbliższych pięciu lat, kiedy ekonomia zacznie dojrzewać. Na koniec, istnieją autentyczne obawy, że bańka nieruchomości pęknie, odsłaniając olbrzymie obciążenie dłużne. Niedawno agencja S&P ostrzegła, że warunki kredytowe dla chińskich deweloperów będą „coraz bardziej surowe”. Chińskie giełdy powiązane z nieruchomościami nurkują w ostatnich miesiącach. Lokalne samorządy w Chinach mają w sumie 1,7 bln $ długu a swapy ryzyka kredytowego dla chińskiego długu publicznego są obecnie na najwyższym poziomie od czasu nieszczęśliwych dni w marcu 2009. Wszystkie rynki chińskie będą w przyszłym tygodniu zamknięte z powodu świąt, co może okazać się nawet korzystne, biorąc pod uwagę stałą presję na sprzedaż w ostatnich tygodniach. W tej chwili Chiny wykazują pierwszy objaw choroby: dostały kataru, ale światowe ryzyka przyniosą raczej zapalenie płuc niż zwykłe przeziębienie.

Głosowanie w Niemczech. Można się zastanawiać, o co ten cały hałas. Niemiecki parlament bezproblemowo wydał zgodę na zwiększenie funduszu EFSF do 440 bln: 523 głosy oddano za, a tylko 83 przeciw (3 wstrzymało się od głosu). Euro niemal nie zareagowało na te wieści, ale jak pisaliśmy wcześniej, nie jest to wielką niespodzianką. Kwestia przesunęła się od dyskusji na temat zwiększenia funduszu do pytania o ile można zwiększyć jego siłę za pomocą lewarowania i innych środków. To odzwierciedla prędkość zmian na rynkach i wydarzeń w sektorze finansowym w stosunku do tempa procesów politycznych w Europie, a zwłaszcza zatwierdzania umów i wydawania zgody na środki oddziałujące na całą strefę euro. Fakt, że większość wspierająca Merkel w tym głosowaniu była bardziej liczna niż się spodziewano, może wspomóc proces ratowania państw peryferyjnych (czekamy na więcej szczegółów), ale ogólnie rzecz biorąc to bezwartościowe zwycięstwo dla Merkel, które uwidoczniło jedynie polityczne problemy spowodowane w Niemczech przez kryzys zadłużenia.

Determinacja SNB. Odkąd 9 września SNB wydało szokujące ogłoszenie o wprowadzeniu górnego limitu kursu EUR/CHF na poziomie 1,20 banki centralne niemal nie komentowały tej decyzji. Również rynki nie próbowały przekroczyć granicy określonej przez Centralny Bank Szwajcarii. W ostatnich tygodniach eurofrank poruszał się w wąskim korytarzu 1,21-1,23. Wiceprezes Jordan stwierdził w tym tygodniu, ze nowa polityka była „bardzo, bardzo wiarygodna” i że górny limit będzie chroniony „wszystkimi środkami”, co podkreśliło jedynie determinację SNB w zapobieganiu presji na wzrost franka. Po ponad dwóch latach interwencji na wielką skalę mających powstrzymać powódź płynności pompowanej w bezpiecznego franka, rezerwy SNB stanowią obecnie około połowy gospodarki. Na obecną chwilę, wydaje się, że bank centralny pokonał dominację franka na rynku „bezpiecznych walut” i obdzielił atrakcyjnością franka inne waluty, np. jena i (w coraz większym stopniu) dolara.

Analiza dostarczona i przetłumaczona przez FxPro. Pobierz raport w formacie pdf. Disclaimer.