G7 musi rozważyć wspólne działanie.
Michael Derks, Główny Strateg FxPro.
Piątkowe spotkanie ministrów finansów i szefów banków centralnych G7 w Marsylii będzie obfitować w ciekawe wydarzenia i całkiem możliwe, że będzie również spotkaniem przełomowym. Po nadzwyczaj śmiałej i ryzykownej decyzji SNB o wyznaczeniu konkretnego celu dla EUR/CHF nowy minister finansów Japonii głośno mówił o podniesieniu w czasie spotkania kwestii nadzwyczajnie silnego kursu jego waluty. Dodatkowo finansiści prawdopodobnie będą dyskutować o tym jak mogą zareagować (zarówno indywidualnie jak i jako grupa) na rosnące przekonanie, że większość gospodarek zmierza w kierunku recesji. Sam EBC ma na pewno duże pole manewru. Europejski Bank Centralny mógłby na przykład obniżyć stopę refinansowania o co najmniej 50 pkt. bazowych, (taki ruch pozwoliłby zostawić sobie coś w zanadrzu) albo przyspieszyć swój program ratunkowy SMP. Niewykluczone, że Fed już rozważa potrzebę użycia dodatkowych narzędzi polityki monetarnej, takich jak operacja twist (przedłużenie średniego terminu zapadalności swoich obligacji). Komitet ds. Polityki Pieniężnej (MPC) Bank of England przypuszczalnie zastanawia się teraz nad potrzebą kolejnego ilościowego luzowania a Bank Centralny Kanady może myśleć o obniżeniu stóp procentowych z powodu oczywistego zmniejszenia wzrostu gospodarczego. W innych rejonach świata, Brazylia i Turcja niespodziewanie ogłosiły obniżenie podstawowych stóp procentowych.
W Waszyngtonie krążą plotki, że prezydent Obama rozważa znaczące cięcia podatkowe wspierające klasę średnią. Miałyby być one częścią jutrzejszego wystąpienia przed Kongresem traktującego o kryzysie zatrudnienia. Spekuluje się, że prezydent może nawet skłaniać kongres do wprowadzenia tych cięć jako dodatku do obniżek zaproponowanych już przez Republikanów. Kolejnym ważnym składnikiem planu Obamy jest znaczne zwiększenie wydatków na infrastrukturę. w zeszłym tygodniu zauważył, że w Stanach jest obecnie ponad milion niezatrudnionych budowlańców. Kwestią pozostaje także zwiększenie 2% ulgi podatkowej dla skladki na ubezpieczenie społeczne dla osób zatrudnionych. Prezydent Obama udowadniał kilkakrotnie, że potrafi podejmować śmiałe decyzje i na pewno zdaje sobie sprawę, że w czasie gdy zarówno gospodarka, jak i jego rankingi popularności słabną potrzeba silnego politycznego działania.
SBN decyduje się na śmiały ruch. Po tygodniach wahań SBN odważnie zdecydował się określić minimalny kurs wymiany EUR/CHF jako 1,20 . W oświadczeniu zawierającym tę decyzję Szwajcarski Bank Narodowy po raz kolejny stwierdził, że frank szwajcarski był „ogromnie przeceniany” co powodowało „poważne” ryzyko dla gospodarki. Dowodem niszczycielskiego wpływu niezwykłego kursu wymiany na gospodarkę były dane z dzisiejszego poranka, wykazujące spadek indeksu CPI o 0,3% w zeszłym miesiącu, a 0,2% w stosunku do zeszłego roku. Aby upewnić się, że nikt nie wątpi w determinację SBN, w komunikacie prasowym, podano, że działanie banku ma na celu “znaczne i trwałe osłabienie franka szwajcarskiego”, że “nie będzie dalej tolerował kursu wymiany EUR/CHF poniżej …1,20” i że jest gotowy na „zakup obcych walut w nieograniczonych ilościach”. Ostatnim wykrzyknikiem było stwierdzenie, że “nawet kurs 1,20 franka za euro…to i tak za dużo”. Po raz pierwszy od ponad 30 lat bank wprowadził górny limit kursu waluty. Nic dziwnego, że frank został dosłownie zmiażdżony tą publikacją, sięgając pułapu 0,8600 (ośmioprocentowa strata) a EUR/CHF osiągnęło 1,250 (8% zysk). Dla wielu inwestorów, którzy poddali się owczemu pędowi kupując franka, operacja SNB będzie bardzo kosztowna. Czy szwajcarski bank ma tak ogromne środki środki na zakup obcych walut w nieograniczonej ilości jak twierdzi pozostaje kwestią otwartą. Zarówno w 2010 jak i w pierwszej połowie tego roku koszty interwencji okazały się bardzo wysokie, sięgając 20,8 miliardów franków w zeszłym roku i 10,8 miliarda w pierwszych miesiącach 2011. Czy SBN na prawdę może wyegzekwować minimalny kurs wymiany? Dlaczego bank uważa, że tym razem mu się powiedzie? Szwajcarzy muszą zdawać sobie sprawę z ogromnego kapitału, który napływał nieprzerwanie przez kilka ostatnich kwartałów i którego tempo nie zwolniło, napędzane masową niepewnością trawiącą światowe rynki finansowe. Utrudnieniem jest też fakt, że bank będzie chronił kurs wymiany samotnie, a jednostronne interwencje niezmiennie zawodzą, podczas gdy wspólnie podejmowane kroki mają większe szanse powodzenia. Interesujące jest też, jak udziałowcy Szwajcarskiego Banku Narodowego ustosunkują się do zakupu nielimitowanych ilości walut. Z naszego punktu widzenia nowa strategia SNB jest wyjątkowo ryzykowna i niesie ze sobą duże prawdopodobieństwo zniszczenia jego wiarygodności.
SNB wymusza ponowną ocenę bezpiecznych przystani. Wczorajsza dramatyczna interwencja SBN spowodowała nerwowe przewartościowanie atrakcyjności głównych walut i wątpliwości, czy tradycyjne “bezpieczne” waluty oferują taki sam stopień bezpieczeństwa jak wcześniej. Naturalnie szwajcarska waluta straciła grunt pod nogami, kiedy inwestorzy pośpiesznie weryfikowali implikacje ogłoszenia SNB. Co ciekawe, jen również stracił, co odbiło się na kursie USD/JPY, który momentami osiągał 77,50 zyskując 1%. Powodem były obawy, że ministerstwo finansów użyje decyzji SNB jako pretekstu do przeprowadzenia kolejnej śmiałej interwencji. Kurs euro i funta początkowo wzrósł po ogłoszeniu SNB; euro prawie osiągnęło poziom 1,43 a funt wspiął się ponad 1,62. Jednak obie waluty spadły całkiem ostro do wcześniejszego poziomu lub niżej, euro prawie do 1,40. Przelotna nadzieja, że którakolwiek z tych walut mogłaby nagle okazać się „bezpieczną” w nowej rzeczywistości została szybko zniweczona. Dwóch największych wygranych rynku walutowego w świetle odważnej interwencji Szwajcarskiego Banku Narodowego to dolar i norweska korona, która jest aktualnie postrzegana jako nowy lider „klubu bezpiecznych walut”.
Decyzja niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego dziś po południu. Dziś niemiecki Trybunał Konstytucyjny wyda długo oczekiwaną decyzję w sprawie legalności udzielenia przez Niemcy pomocy finansowej krajom europejskim. Naszym zdaniem wyrok nie udaremni procesu ratyfikacji Europejskiego Funduszu stabilizacji Finansowej (EFSF), ale może zaważyć na procesie ratyfikacji przyszłych zmian w EFSF i innych zmian legislacyjnych wpływających na relacje Niemiec z resztą eurolandu. Problemem jest klauzula w Traktacie z Maastricht (Art. 103 określa zasadę nieodpowiedzialności za zobowiązania ze strony wspólnoty i państw (na którą nalegały Niemcy)) która była kompletnie ignorowana przez ostatnie 18 miesięcy. Artykuł nie został załamany, ale pożyczanie jednostkom takim jak Grecja po stopach znacznie poniżej ryzyka kredytowego i w sposób, jakiego nie zakładano przy tworzeniu wspólnej waluty nie jest postrzegane przez Niemców jako działanie z którym czują się komfortowo. Nawet jeśli te problemy zostaną rozwiązane, zatwierdzenie rozszerzenia EFSF będzie zależeć od parlamentu, i również tu ciężko będzie uchronić się od burzliwych dyskusji.